33 Rajd Elmot Remy - BGR na serwisie 22 03 2006
Jakieś dwa tygodnie przed pierwszą eliminacją RSMP - Rajdem Elmot-Remy, zadzwonił do Urka Sebastian Żabiński (kierowca/pilot zaprzyjaźnionej załogi z Wadowic) z pytaniem, czy nie mamy ochoty zorganizować dla nich serwisu. Sebastian pilotowany przez Maję Suknarkową :) podróżuje w Mistrzostwach Polski Peugeotem 206. W Pucharze PZM załoga zamienia się miejscami i Maja powozi swoją "stoszóstką", a Sebastian dyktuje.


Wracając jednak do tematu, decyzję o serwisowaniu podjęliśmy bardzo szybko, mimo że to trudne i odpowiedzialne zajęcie. Chcieliśmy pomóc znajomym i sprawdzić nasze możliwości na szczeblu RSMP :). W piątek 6 maja wyruszyliśmy do Świdnicy na naszą kolejną przygodę z rajdami.

Początkowo dziwne mieliśmy uczucie. Jak pod samochód podpięliśmy lawetę z obcą rajdówką, troszkę szkoda nam było, że to nie my startujemy. Ale szybko przestawiliśmy się w rolę serwisantów. W piątek wieczorem bez problemów rajdówka przeszła BK, a my z bliska pooglądaliśmy sobie kilka ciekawych rajdówek. A było na co popatrzeć. :-)

Późnym wieczorkiem dojechali do nas na kwaterę Dziewek, Janusz i "duzi" Panowie ze Szczecina - Kubuś i Piotruś ;-) Po kolacji i małym piwku poszliśmy spać.

Sobotni poranek nastał niemożliwie szybko - jakieś 4 godziny później . I tak o to w składzie: Urek - szef serwisu i pomocnik specjalistów, Dziewek i Janusz - specjaliści ds., mechanicznych, elektrycznych i technicznych oraz ja, czyli szef działu czystości :) ruszyliśmy na serwis.

Na strefę dotarliśmy nieco szybciej, aby zająć odpowiednie miejsce i wszystko jak najlepiej przygotować. Organizator, nie wiedzieć czemu, ulokował nas wśród samych "Vipów" - Bębenków, Lubiaka, Steca, Kuchara, Gielaty, Staniszewskiego itd. Mogliśmy sobie podpatrywać jak zorganizowane są duże zespoły. Największe napięcie było przed pierwszym wjazdem załogi na serwis. Taka "trema serwisowa" :-) Kiedy już bezproblemowo wysłaliśmy Maję i Sebastiana na pierwszą pętlę, odetchnęliśmy z ulgą.

Życie na strefie serwisowej ma swój niepowtarzalny klimat. Pomiędzy poszczególnymi wjazdami rajdówek (czyli w momencie, kiedy zawodnicy są na odcinkach specjalnych), życie na placu niemal zamiera. Pod namiotami stagnacja. Panuje cisza i spokój czasami zakłócony hałasem pakującego się zespołu którego dopadł jakiś pech. Wielu ten czas spędza pod specjalnym namiotem, w którym zainstalowano komputery na bieżąco pokazujące wyniki rajdu. Na bieżąco można śledzić wydarzenia na trasie. Ale wszystko zupełnie zmienia się kiedy załogi zaczynają zjeżdżać się na 20 minutową reanimację. Jeszcze przed wjazdem wszyscy serwisanci znajdują się w stanie najwyższej gotowości, tak aby nie stracić ani chwili niezwykle cennego czasu. Do tej pory specjalnie nie zastanawiałam się nad tym, ale po Elmocie wiem, że owe 20 minut to strasznie mało czasu. Za każdym razem mieliśmy pełne ręce roboty (dosłownie!) Całe 20 minut wykorzystywaliśmy w 100% - tak by zawsze autko wyjechało gotowe do dalszej walki na trasie odcinków specjalnych. Trzeba przyznać, że po dobrze wykonanej pracy czuliśmy sporą satysfakcję :)

Ostatnią sobotnią przerwę serwisową mieliśmy około 22 godzin. Trwała aż 40 minut. Zatem ze strefy wyjechaliśmy przed 23:00 (!!!) niemiłosiernie zmęczeni. Na kwaterę w Sokolcu dojechaliśmy przed 24:00. Po kolacji oczywiście było gadulstwo, szczeciniaki zdali relację z oglądary, Sebastian i Maja z jazdy, a my z serwisu... Dzięki temu noc z soboty na niedzielę była jeszcze krótsza niż poprzednia :) Niedzielny poranek był chyba najbrzydszym majowym porankiem jaki pamiętam. Śnieg z deszczem, wiatr i temperatura w granicach ZERA stopni !!! Brrr... Kiedy dotarliśmy na serwis, po niezbędnych przygotowania na przyjęcie załogi natychmiast schowaliśmy się w "loży", czyli busie serwisowym z którego wszystko dokładnie mogliśmy sobie oglądać. Po kilku Red Bulach, kawie i kiełbasce z grilla mogliśmy na nowo funkcjonować. Niedzielny etap był krótszy, więc tylko trzy razy reanimowaliśmy rajdówkę. Wszystko przebiegło bez problemów i około 16 godziny dotarliśmy do mety serwisu ;-)

Fajne uczucie. Spora satysfakcja, że daliśmy radę i wszystko przebiegło bez większych problemów ! Rajd był długi i ciężki. Na szczęście Sebastian z Mają nie dostarczyli nam wiele pracy - to znaczy chłopcom, bo dział czystości cały czas miał co robić ;-) Jedyne przygody załogi to kilka skrzywionych felg. Ale cóż, takie są rajdy....

Sebastian i Maja zajęli 2 miejsce w klasie A-6, zyskując tym samym swoje pierwsze tegoroczne punkty. Serdecznie im gratulujemy i dziękujemy, że dotarli do mety, co dla nas było chyba najważniejsze.

To była bardzo fajna współpraca, zarówno pomiędzy serwisantami, jak i załogą. Mimo że rajdówki widzieliśmy jedynie na BK i odcinku testowym, to czas jaki spędziliśmy na serwisie był niezwykle RALLY :)
Komentarze [0 ] Autor: Kamil
Nick:
e-mail: (opcjonalnie)

Uœmiech:

smile wink wassat tongue laughing sad angry crying 





Grupa sponsorska: