Nasza Mazowiecka relacja 26 03 2006
To był dla nas bardzo męczący rajd. Nie dość, że daleko, to jeszcze z różnych względów pojechaliśmy w bardzo okrojonym składzie, bez szefa zespołu. Zatem w czteroosobowym składzie (załoga plus Dziewek i Janusz - mechanicy) ruszyliśmy czwartkowym popołudniem w kierunku Warszawy. Ponieważ nasze serwisowe Ducato nie osiągało zbyt dużych prędkości, dojechaliśmy o 23.30. Na szczęście dzięki gościnności Piotrka Wypycha cały nasz rajdowy majdan zostawiliśmy na Okęciu i dalej naszą cywilna Astrą udaliśmy się do podwarszawskich Ząbków (do mojej siostry i szwagra).


W piątek z samego rana pojechaliśmy na zapoznanie z trasa, zostawiając naszych mechaników w Bieruniu. Cztery godziny później pojechaliśmy po nich z powrotem. Byli mocno znudzeni :) Potem szybko wróciliśmy po rajdówkę na Okęcie, co nam zabrało około półtorej godziny, bo trafiliśmy na godziny szczytu i jakieś blokady. Powrót do Otwocka przez Górę Kalwarie trwał mniej więcej tyle samo i oczywiście spóźniłam się na odbiór administracyjny. Na szczęście Piotrek Szczygieł, pilot zaprzyjaźnionej szczecińskiej załogi, załatwił pozytywnie sprawę naszego spóźnienia. Później było BK, które przeszliśmy bez większych problemów, a było bardzo szczegółowe. Sprawdzali nawet głośność wydechu (95 dB). Samochód po Adamusie zrobił na komisarzach duże wrażenie. Mamy nadzieję, że uda nam się go utrzymać w takim stanie.

Na koniec dnia czekało nas jeszcze małe zapoznanie z super oesem w Otwocku. Niezły bałagan tam panował. Niemal 80 samochodów zapoznawało się z trasą w otwartym ruchu, co oczywiście wykluczało sporządzenie porządnego opisu. To było zdecydowanie najdziwniejsze zapoznanie, w jakim braliśmy udział :) Na szczęście po kilku przejazdach udało nam się zrobić w miarę kompletne notatki. W końcu pojechaliśmy do domu (około 23) i poszliśmy spać. Sobota - dla mnie pobudka 5.30 (robiłam śniadanko ), 6.00 dla reszty. Około siódmej wyruszyliśmy. Odebraliśmy samochody (serwisowy i rajdowy) spod hotelu, gdzie spali szczeciniacy (bardzo dziękujemy!) i ruszyliśmy, bo biura sprawdzić, o której start, a potem rozłożyć serwis. W końcu o 9.30 dotarliśmy pod rampę startową i od tej pory mogliśmy nareszcie skupić się na tym, co nas czeka. Start o 10.16, krótki serwis i na odcinek nr1.

Zaczęło się:


OS 1,2,3 czyli pierwsza pętla rajdu - pierwsze nasze kilometry Pugiem 206. Baaaardzo zachowawczo. Zbyt wczesne hamowania, szarpany rytm jazdy, praca silnika na zbyt niskich obrotach, ale zakochaliśmy się w nim od razu Na najdłuższych prostych (ponad 1000m) podyskutowaliśmy sobie, że niesamowicie nam się podoba i w ogóle... Z kilometra na kilometr poznawaliśmy auto ale do A- grupowych hamulców nadal podchodziliśmy jak do jeża. Pod koniec 2 odcinka, na szutrowym łączniku czułam mały dyskomfort, bo okropnie nami miotało, ale to podobno normalne na "luźnym". Ogólnie bezbłędnie (z małym wyjątkiem na 3 oesie koło kapliczki przed meta, gdzie na chwilkę zatrzymaliśmy się), bardzo ostrożnie dotarliśmy do mety wszystkich odcinków. Czasy - nieważne :).

Druga pętla: OS4 troszkę przyspieszyliśmy i poprawiliśmy się o 7! sekund na 5 kilometrach (pomimo ciągłych problemów z trafieniem w hamowania). OS 5 to jazda dużo bardziej rytmiczna, mniej strachu na szutrze a przede wszystkim machający nam i podskakujący z radości Michał Ranik. Fajne to było - odwdzięczymy się na Elmocie! :) Czas lepszy od poprzedniego przejazdu o 4 sekundy, tym razem na 9 kilometrach. OS 6 ogólnie tak samo jak poprzednie, raz nas postawiło bokiem na dohamowaniu, ale po małej kontrze autko wróciło na prawidłowy tor jazdy. Poprawa o 3 sekundy. Pod koniec odcinka wyprzedziliśmy jeszcze jedną załogę, która miała problemy z samochodem (jechali "na trzy gary"- z pięciu !). Na szczęcie udało nam się ich dopaść po szykanie, a przed wąska szutrową dróżką. A potem niestety nastał OS7. I tu pierwsze poważne straty: na nawrocie pod wiaduktem Urek nie dał rady obrócić auta (wszyscy mówili, że na piętnastocalowych slickach będzie ciężko) i trzeba było cofać. Ale jak ??? Wsteczny zablokował się na dokładnie 14 sekund (policzyłam na nagraniu). W końcu udało się i próbę ukończyliśmy na przedostatnim miejscu w generalce :(. W tym momencie konkurencja przeskoczyła nas i spadliśmy na drugie miejsce w klasie.

Ostatnia pętla to tylko dwa odcinki. OS8 - fajna jazda, raz nie zmieściliśmy się do bramki (wąsko było), wiec znowu małe cofanko i kolejna strata (11 sekund w stosunku do poprzedniego przejazdu). A do słupka bramki było bardzo blisko i nie chcieliśmy ryzykować wymiany ślicznego zderzaczka ;) Do końca odcinka pojechaliśmy już bardzo wolno, odpuszczając zwłaszcza na końcowym szutrowym łączniku, gdzie słupy telegraficzne jakoś tak dziwnie na nas patrzyły...... :)

Ostatni oes raju to pokazówka w Otwocku, gdzie chcieliśmy się zrehabilitować za poprzedni nieudany przejazd. Ale z drugiej strony meta była już tak blisko..... Odcinek pokonaliśmy z małym cofaniem na nawrocie chociaż już prawie ;) się obróciliśmy. Na koniec jeszcze skoczyliśmy sobie na szutrze i do mety!!!! Autko do parku, a my na obiad.

Na koniec organizator, a raczej ZSS, zafundował nam przydługawe czekanie na otwarcie parku zamkniętego i wydanie dokumentów. Z biura rajdu wyszliśmy o 22.40, zapakowaliśmy samochód i pojechaliśmy spać. Nareszcie...

Chcemy bardzo serdecznie podziękować naszym wytrwałym mechanikom, którzy (szybciutko) wszystko wykonywali. Sobotom za darmowe przechowanie nas przez te trzy dni i cierpliwe znoszenie naszych nocnych powrotów i porannych pobudek. Piotrkowi Wypychowi za udostępnienie nam swojego parkingu, całemu szczecińskiemu zespołowi rajdowemu ELPIGAZ za wszystko, a było tego troszkę. Ponadto wszystkim kibicom, zwłaszcza Michałowi Ranikowi za rozśmieszenie nas na oesie 5, Kubusiowi Głąbowi za wsparcie psychiczne pilota i zrobienie dwóch filmów "private fotos". Arkowi Kołodziejczykowi za to, że dojechał do mety naszym byłym Saxo. Piotrowi Adamusowi i Magdzie Zacharko za samochód i kibicowanie "online", Staszkowi Kozłowskiemu i Rysiowi Dzwonkowi za notki w prasie, Kaktusowi za stronkę www i kibicowanie "online", oraz wszystkim fotografom, dzięki którym mamy bardzo ładne fotki.

A co najważniejsze - DZIĘKUJEMY naszym SPONSOROM, czyli firmom:

AGREMO - BRZEG, CAR-CORD, GOSART i PEUGEOT BOMI OPOLE, bez których nasz zespół nie wyglądałby tak, jak wygląda. Dziękujemy za wszystko i polecamy się na przyszłość :)

Pozdrawiamy wszystkich i zapraszamy na Rajd Festiwalowy (17 maj 2003- Nysa)
Alina i Uriasz Mirowscy
Komentarze [0 ] Autor: Kamil
Nick:
e-mail: (opcjonalnie)

Uœmiech:

smile wink wassat tongue laughing sad angry crying 





Grupa sponsorska: